Chris Carter "Jestem śmiercią"

Kolejna krwawa książka Cartera, którą przeczytałam z zaciekawieniem. Autor pisze w taki sposób, że potrafi mnie zaintrygować i skłonić do przemyśleń. Oczywiście nie jest to pozycja dla ludzi o słabych nerwach, ponieważ ten thriller to masakry ciąg dalszy. Jednakże morderca jest wyjątkowo inteligentną postacią, bardzo zagadkową i bawi się z policją.

W utworze Jestem śmiercią znajdziemy wyjątkowo brutalne morderstwa, ale jak dla mnie są one tylko tłem do prawdziwych problemów. Podczas dokładnej analizy fabuły możemy dowiedzieć się, dlaczego niektórzy ludzie są nieszczęśliwi i co jest powodem ucieczek z domu.
Ponownie należy zastanowić się nad odpowiedzialnością rodziców. Jeśli ktoś decyduje się na dziecko, to jakie relacje powinny łączyć rodzica i młodego człowieka, żeby ten czuł się bezpieczny i kochany we własnym domu?
Główny detektyw Hunter pewnego razu wspomina swoje dzieciństwo: jego ojciec pracował po siedemdziesiąt godzin w tygodniu na dwóch beznadziejnie płatnych etatach. Matka pracowała dorywczo i chwytała się niemal każdego zajęcia: sprzątała, prasowała, zmywała, robiła wszystko, co mogła. Mimo takiego poświęcenia ze strony rodziców i tak było im niezmiernie ciężko i z trudem wiązali koniec z końcem. Jednak jego rodzice nigdy nie narzekali, nigdy nikogo nie obwiniali za taką sytuację, wręcz przeciwnie grali takimi kartami, jakie dał im los, i chociaż rozdanie było bardzo słabe, to radzili sobie z uśmiechem na ustach. Ta sytuacja pokazuje, że życie jest wymagające, ale jednocześnie piękne. Wszelkie trudności można pokonać i to jeszcze z uśmiechem na ustach. Nawet jeśli jest ciężko, to nie znaczy, że za całe zło trzeba kogoś obwiniać, a najgorzej jeśli za swoje porażki dorośli obwiniają dzieci.

Książka odnosi się do psychopaty, którego psychika została częściowo ukształtowana przez niekochających go rodziców. Wręcz mamy tutaj do czynienia z sytuacją, kiedy ojciec z nienawiści do własnego syna wynajmuje mordercę, twierdząc że jego dziecko jest strasznym wrzodem na dupie, pomyłką, która nigdy nie powinna się wydarzyć. Czy w takiej sytuacji prawdziwym psychopatą jest morderca, czy ojciec pałający odrazą  i nienawiścią do własnego syna?

W innej rodzinie matka umiera przy porodzie, gdyż wyznawana religia zabrania udzielania  jakiejkolwiek pomocy. Ojciec za śmierć żony obwinia córkę, a nie radykalne zasady swojej wiary. W związku z tym regularnie bije dziecko brzozowymi witkami po gołych plecach, aż do krwi. Następnie zamyka ją w ciemnym pomieszczeniu na dwadzieścia cztery godziny, bez jedzenia i picia, żeby mogła przemyśleć ile zła wyrządziła przychodząc na ten świat. Ojciec, który zamiast kochać i chronić swoje dziecko, bije codziennie, jest tak wprawiony w swojej brutalności, że nie zostawia głębokich urazów skóry ani złamanych kości. Zostawia natomiast bardzo głębokie urazy psychiczne, których żadna terapia nie będzie w stanie załagodzić. Religijność pomieszana z despotyzmem, nienawiścią i brutalnością. Przemocą narzucanie swojej woli - tak wygląda życie niektórych dzieci.

Po lekturze tej pozycji nasuwa się gorzka refleksja - psychopatą nie zawsze jest morderca. Może to być osoba z najbliższego otoczenia, która nie zabija fizycznie, ale powoli odbiera godność, poczucie wartości, osacza swoją ofiarę psychicznie i ostatecznie doprowadza do jej upadku.

Komentarze