Olga Tokarczuk "Opowiadania bizarne"

Bizarny - od francuskiego słowa 'bizarre' oznacza dziwny, ale też śmieszny i niezwykły.
Książka Olgi Tokarczuk składa się z dziesięciu opowiadań, które toczą się w różnych przestrzeniach, w miejscach realnych i wyimaginowanych. Autorka doprowadza czytelnika do poczucia dyskomfortu, poprzez ukazanie świata jako strefy niepojętej dla zwykłego śmiertelnika. W trakcie czytania zaczyna rodzić się w czytelniku poczucie dziwności oraz pytanie:  czy bizarność jest cechą świata, czy może jest w nas?

Najgorsze bywa to, co powtarzalne, rytmiczne, niezmienne, przewidywalne, nieuchronne i bezwładne - to, na co się nie ma wpływu, a co chwyta w swoje kleszcze i targa ze sobą do przodu. Taki stan może dotyczyć każdego z nas, gdy stwierdzimy, że czujemy się wypaleni wewnętrznie i zaczniemy wykonywać czynności byle jak, od niechcenia, popadając w rutynę i stając się marionetkami w rękach losu. Dlatego istotne jest, aby kroczyć przez życie świadomie, wyznaczać nowe cele i dążyć do ich realizacji. Dzięki temu unikniemy powtarzalności i rutyny, a co nam jest pisane, to i tak pewnego dnia nadejdzie.

W opowiadaniu Zielone dzieci, pod przykrywką błahej historii autorka odnosi się do poważnych problemów. Definiuje największe zagrożenie ludzkości: wojna to jest fenomen straszliwy, piekielny - nawet jeżeli siedzib ludzkich nie dotykają same walki, to ona i tak rozchodzi się wszędzie, pod najlichszą strzechę, głodem, chorobą, strachem powszechnym. Serca twardnieją, obojętnieją. Zmienia się całe ludzkie myślenie - każdy dba tylko o siebie i baczy, jak tu samemu przetrwać.

Ludzie są niczym przetwory, jak wskazuje tytuł jednego opowiadania - zamknięte w słoikach i czekające na odpowiedni moment, aż ktoś weźmie je z półki i skonsumuje. Przeciętny człowiek żyje z rodzicami do pewnego momentu, gdy się usamodzielni opuszcza dom rodzinny i zakłada swoje gniazdo, ponieważ: wszystkie pisklęta opuszczają gniazda, taki jest porządek rzeczy, rodzicom należy się odpoczynek. Jeśli jednak tak się nie dzieje, to człowiek staje się przetworem w słoiku, po który nikt nie sięga. Stoi na półce latami, aż pewnego dnia zepsuje się i nie będzie nadawał się już do niczego. Ile wokół nas jest takich ludzi, którzy skrywają się za innymi i w ten sposób, nie dając nic od siebie, chcą przeżyć życie. Ale czy na tym ma polegać prawdziwa egzystencja?

Autorka ukazuje niedoskonałość świata i człowieka, który obojętnieje nawet w obliczu śmierci drugiej osoby. Zwraca uwagę na to, że szacunek człowieka do człowieka to tylko pozory. Zmienia się sposób komunikowania, język i słowa zamieniają się w obrazy, gdyż tylko taki sposób komunikacji w dzisiejszych czasach jest zrozumiały i ma moc. Obraz wpływa na nasze doświadczenia wielką falą, tekst - cieniutką stróżką.

Kiedy człowiek się starzeje, wielu rzeczy nie zauważa - świat pędzi do przodu, ludzie wciąż wymyślają coś nowego, jakieś kolejne udogodnienia. Robią to wszystko, gdyż tak naprawdę nie żyją dla siebie i swoich rodzin, żyją na pokaz. Ojciec sprawia córce cierpienie, nie potrafi się z nią porozumieć, wręcz żałuje, że ona w ogóle się urodziła, ponieważ najprawdopodobniej w życiu nie spotka ją nic dobrego. W opowiadaniu Kalendarz ludzkich świat mamy ukazany dylemat dotyczący wyboru. Którą drogą iść, czy wybrać dobro rodziny i bliskość osób, które powinny być dla nas najważniejsze, czy może hołdować wyznawanym ideom, ale wtedy trzeba poświęcić rodzinę. Trochę takie romantyczne podejście, gdzie bohater stoi przed koniecznością dokonania wyboru, ale każde rozwiązanie będzie złe. W takiej chwili trzeba wybrać to mniejsze zło.

Olga Tokarczuk opisuje meandry codzienności jako dziwność, wręcz można tu powiedzieć o motywie onirycznym, kiedy to nie wiadomo co jest jawą, a co snem. Jedno jest pewne, autorka podkreśla, że człowiek w miarę rozwoju cywilizacji zatraca samego siebie, jest niczym marionetka, którą w każdej chwili można wyłączyć, bądź zaprogramować według własnego uznania.


ciekawe słówka



Komentarze