Karolina Wilczyńska „Właśnie dziś, właśnie teraz”

Książka, która przedstawia świat widziany oczyma trzech kobiet: Sonii, Sabiny i Bronisławy. Każda z nich jest inna, a mimo to spotykają się w życiu, ponieważ ich los łączy się na skutek nieszczęśliwego  wypadku. Choć każda wiedzie odmienne życie, to ich problemy są uniwersalne i ponadczasowe.
Pierwszy z nich dotyczy relacji córka - ojciec. Dorosła kobieta podejmuje się opieki nad swoim starszym ojcem. Niby normalne prawidłowe relacje, kiedy dziecko zajmuje się niedołężnym rodzicem. Jednak ten związek jest zupełnie inny, toksyczny. W powieści mamy postać Sabiny, która robi z siebie męczennicę, poświęca swoje życie, wręcz zatraca się w opiece nad ojcem. Despotyczny tyran wykorzystuje dobroć swojego dziecka, w zamian za opiekę oferuje jej krytykę, ciągłe niezadowolenie i nieustanne poniżanie. Twierdzi, że los pokarał go takim niewydarzonym dzieckiem.  W tej sytuacji można by było oddać starszego pana do domu opieki, ale Sabina nie zrobi tego, ponieważ jej ojciec osaczył ją emocjonalnie, stał się dla niej niczym wampir, który powoli wysysa z niej życie. Nigdy żadnej pochwały, dobrego słowa, ciągłe przeświadczenie, że córkę ma się po to, by na stare lata móc zrobić z niej służącą, a nawet podwładną. Ojciec domaga się całkowitego posłuszeństwa i oddania, dlatego też Sabina nie może mieć prywatnego życia, przyjaciół, męża i dzieci. Zaabsorbowana ojcem doprowadza do sytuacji, w której staje się wrakiem człowieka. Nie potrafi się przeciwstawić, obronić przed chamstwem i złośliwością, za bardzo jest zastraszona, nie ma w sobie asertywności. Z czegoś takiego wybawieniem może być tylko śmierć.
Kolejny problem odnosi się do relacji matka - syn. Miłość matki to uczucie bezwzględne i ponadczasowe. Kobieta, która nie potrafi kochać własnego dziecka, chyba nie powinna nazywać siebie matką. Ale z drugiej strony bycie nadopiekuńczym w stosunku do własnej pociechy może przynieść jeszcze gorsze konsekwencje. Tak stało się u Pani Bronisławy, która swojego pięćdziesięcioletniego syna traktowała jak małe dziecko. Dobroć kobiety obróciła się przeciwko niej, ponieważ poprzez swoje działania wychowała sobie pasożyta, którym stał się jej syn. Dobry rodzić to taki, na którym można polegać w każdej sytuacji, można mu bezgranicznie ufać i jest dla nas wsparciem. Ale dobry rodzić to także odpowiedzialna osoba, posiadająca mądrość życiową, osoba, która potrafi w odpowiednim momencie odciąć pępowinę. Obiektywność jest atutem, należy nagradzać, chwalić, ale też wyciągać wnioski i uświadamiać dziecku, że za swoje działania musi ponosić konsekwencje.
Powieść niesie z sobą przesłanie dla kobiet, które uzależniają się od męża. Są w życiu decyzje, których powinno się być naprawdę pewnym. A jeżeli dotyczą dwojga ludzi, to obydwoje powinni być przekonani, że chcą je podjąć. Tak jest z małżeństwem. Drogie panie, sprawy należy brać w swoje ręce. Nie można pozwolić na to, by całe życie walczyć o miłość mężczyzny. Nawet nie wiem jak bogaty będzie wasz mąż, to wy nie rezygnujcie z pracy, bądźcie niezależne, stanowcze, szlachetne. Wiem, że dla niektórych siedzenie w domu, wychowywanie dzieci i gotowanie obiadków dla męża może być wygodne, ale na przykładzie Sonii można zauważyć, że nie warto w życiu nastawiać się tylko na jedno. Należy starać się być wszechstronnym, rozwijać się w jakikolwiek sposób, by pewnego dnia nie żałować swoich decyzji, by nie umknęło to, co naprawdę w waszym życiu  jest ważne. Szczerość, otwartość i umiejętność dyskusji to podstawa związku. Jeśli żyjecie tylko po to, by przypodobać się waszemu mężczyźnie, to wasze życie jest płytkie.

Los, który spotyka człowieka jest zaskakujący, wielokrotnie nie potrafimy zrozumieć przeciwieństw, z którymi mamy do czynienia. Może jako ludzie nie jesteśmy w stanie ogarnąć wszystkiego naszym małym rozumkiem, a tak naprawdę wszystko jest zaplanowane. Każde nieszczęście, którego doświadczamy, ma swój cel i służy naszemu dobru. Czasami musi nami mocno potrząsnąć, żebyśmy odnaleźli sens życia. Tak jak w książce, zły los przyniósł rozwiązanie problemów, niektórym otworzyły się oczy i zrozumieli własne błędy. Myślę, że powinniśmy bardziej otworzyć się na ludzi i pozwalać sobie pomagać, ponieważ niekiedy sami nie dostrzegamy własnych nałogów. Jednak z każdego nałogu można wyjść! Uwierzcie w to, że jesteście wartościowi, a wasza wartość nie zależy od tego, czy ktoś was pochwali. Wasza wartość zależy od was samych.

Komentarze