Halina Kowalczuk "Dom na sosnowym wzgórzu"

"Czasami są rzeczy, wydarzenia, które nam ludziom trudno racjonalnie
wytłumaczyć, ale są, dzieją się wokół nas. Czasami żeby je dostrzec, wystarczy na chwilę przystanąć i rozejrzeć się wokół siebie".

Często spotykamy się z określeniem dziedzictwa kulturowego czy 
narodowego. Ale istnieje też tzw. dziedzictwo regionalne, rodzinne,
określane jako "mała ojczyzna".
Spuścizna, którą otrzymujemy w spadku po pokoleniach, może mieć dużą wartość, dla wielu jest bezcenna. Wielokrotnie dziedziczymy po naszych rodzicach czy dziadkach budynek, ziemię, ale także wartości niematerialne i sposób patrzenia na świat.
Jeśli coś uważamy za swoje, to staramy się tego bronić i nie dopuszczamy obcych osób, które nie rozumieją wartości sentymentalnej miejsca. Tak postąpiła bohaterka powieści. Kobieta walczyła o zachowanie swojego skrawka ziemi i domu, ponieważ była to jej przestrzeń, jej mała ojczyzna, której nie można sprzedać. Wielokrotnie podejmowała działania kosztem własnego zdrowia, a nawet życia.
Aby dostrzec prawdziwe piękno, które znajduje się wokół, trzeba zatrzymać się na chwilę lub spotkać wyjątkową osobę, która nauczy nas innego spojrzenia na świat.

Książka wzbogacona miejscowymi legendami, co jeszcze bardziej wprowadza czytelnika w magiczny świat i pokazuje, że nic nie jest takie, jakim wydaje się na pierwszy rzut oka.  Wyjątkowy klimat tworzy aura tajemniczości i opisy przyrody.

Komentarze