Tadeusz Bartoś "Mnich"

"Powołanie to wielka łaska od Boga. Najkrótsza droga do świętości".
Młody człowiek musi dokonywać wielu wyborów, jednak większość nastolatków nie ma jasno sprecyzowanych poglądów dotyczących swojej przyszłości. Niekiedy brną oni po omacku przez egzystencjalne wyzwania. Niewiele młodych osób dokładnie wie czego chce. Jeśli wybierze się złe studia, to jeszcze nie jest problem, przecież kierunek zawsze można zmienić. Zupełnie inaczej jest, kiedy młodzieniec wybiera powołanie czyli zaślubiny z Bogiem, a przynajmniej tak mu się na początku wydaje.
Przekraczając mury klasztoru rezygnuje się z odpowiedzialności za własne życie, jest to tzw. duchowe wyzwolenie. Na początku zachwyt, fascynacja, pełne oddanie Bogu i zwierzchnikom. Godziny modlitw, kontemplacji, czas poświęcony na refleksje w celu oczyszczenia. Po kilku latach rzeczywistość zaczyna wyglądać trochę inaczej, ten młody, energiczny i chętny do poświęcenia człowiek staje się życiową kaleką, uczy się bierności oraz rezygnuje z własnego punktu widzenia i przeżywania świata. Po ślubach wieczystych nie ma mowy o postrzeganiu czegoś inaczej niż nakazał zwierzchnik. Dlatego w początkowym okresie życia zakonnego podstawą jest nauczenie nowicjusza bezwzględnego posłuszeństwa, gdyż bezwolnym łatwiej zarządzać, ślepo posłusznym i przestraszonym można sterować bez przeszkód. Nie jest to trudne do osiągnięcia, ponieważ umysł ludzki jest plastyczny, odpowiednio kształtowany przyjmuje każdą formę. Młody człowiek jest bardzo podatny na wpływy innych i na początku niezwykle posłuszny, przecież w przyszłości chce być dobrym mnichem.  Dopiero po wielu latach zaczyna rozumieć, że wolność wyboru to iluzja. Prawdziwa wolność to posłuszeństwo Bogu a nie opatowi, to głoszenie radosnej wiary, która jest darem samym w sobie. Taki mnich w końcu staje się kwiatem, któremu zabroniono kwitnąć. Okazuje się, że zabić można nie tylko ciało, zabić można też duszę, pozbawić radości życia, lekkości, śmiechu, spontaniczności.
Bohater książki potrzebował trzydziestu lat, by znaleźć w sobie odwagę i siłę do opuszczenia klasztoru. Jednak wyryte w jego umyśle i duszy skazy nigdy nie miały możliwości zagojenia się. Powstały bardzo duże blizny podczas kroczenia w stronę ciemności, gdyż pełne podporządkowanie się zasadom obowiązującym w klasztorze odwodziło prawdziwie wierzących od Boga. Klasztor ukrywał także problem homoseksualizmu. Istniało niepisane prawo zakonu: wszyscy o wszystkim wiedzą, ale nikt o niczym nie mówi, wszyscy zachowują się tak, jakby nikt nic nie widział. W pewnym momencie życia u tytułowego Mnicha pojawiła się bardzo gorzka refleksja: katolicyzm jest pełną przemocy gnostycką sektą. Jest satanizmem. Życie klasztorne zniszczyło u tego człowieka wielkie pokłady wiary i ufności, odebrało nadzieję, radość i chęć głoszenia wiary, zabiło jego umysł i duszę.

Inspirujące cytaty

Komentarze